PANCERNIK "SCHLESWIG-HOLSTEIN" rozpoczął działania drugiej wojny światowej

Pancernik "Schleswig-Holstein" w wersji oficjalnej przypłynął do Gdańska w 1939 roku jako gość z kurtuazyjną wizytą. Ale zacznijmy historię od początku.

Pancernik ten zbudowała wyspecjalizowana w budowie okrętów wojennych stocznia Friedrich Krupp-Germaniawerft w Kielu. Był on jednym z pięciu, jakie niemieckie stocznie zbudowały. Pozostałe cztery nosiły nazwy: "Schlesien", "Pommern", "Sachsen" i "Westfalen". Wszystkie one stanowiły główną siłę uderzeniową Kajzerowskiej Marynarki Wojennej.

Kadłub pancernika "Schleswig-Holstein" spłynął z pochylni na wodę 17 grudnia 1906 roku. Na uroczystości wodowania okrętu do stoczni w Kielu przybył sam cesarz Wilhelm II. Okręt miał 127,6 m długości i 22,2 m szerokości. Jego zanurzenie wynosiło 8,2 m. Kadłub pokryty był pancerzem z płyt stalowych. Na burtach grubość płyt wynosiła 24 cm. Wieże artylerii obłożone były natomiast płytami o grubości 28 cm. Wieżę dowodzenia ochraniał pancerz o grubości 30 cm. Pokład pokrywały płyty pancerne o grubości 40 mm. Koszt budowy pancernika to 25 mln ówczesnej wartości marek.

"Schleswig-Holstein" uzbrojony był w cztery działa kalibru 280 mm, dwanaście dział kalibru 150 mm, cztery działa kalibru 88 mm, cztery działa kalibru 37 mm oraz trzy działa kalibru 30 mm. Okręt ten był wyposażony w 6 podwodnych wyrzutni torped. Pancernik wszedł do służby morskiej 6 lipca 1908 roku. Jego załoga liczyła 743 -803 marynarzy, podoficerów i oficerów Kaiserliche Reichmarine.

Okręt wyposażony był w dwanaście kotłów parowych i trzy maszyny parowe. Maszyny dawały moc 19 330 KM, napędzających trzy śruby napędowe, które dawały okrętowi 19,1 węzłów. Szybkość ta na owe czasy była pokaźna i wyróżniała okręt "Schleswig-Holstein" pośród innych konstrukcji okrętowych.

Podobnie jak inne okręty wojenne czasu pokoju, cała piątka pancerników szkoliła i ćwiczyła swoje załogi. Brały one udział w morskich manewrach, ćwiczyły współdziałanie floty z lądowymi siłami zbrojnymi.

Po wybuchu pierwszej wojny światowej cały zespół pancerników, łącznie ze "Schleswigiem-Holsteinem" wypłynął na wody Atlantyku, gdzie zwalczał okręty wojenne oraz statki floty handlowej państw Ententy. Unikał natomiast udziału w potyczkach i bitwach z okrętami floty wojennej przeciwnika. Jedną z większych bitew w których brał udział "Schleswig-Holstein", nie odnosząc znaczących wyników, była morska bitwa jutlandzka.

Po zakończeniu działań wojennych, w wyniku przegranej, traktat wersalski nałożył ostre sankcje na pokonane Niemcy i ograniczył niemieckie zbrojenia. Jednak w ramach ustaleń Niemcy mogły zachować sześć pancerników. Wśród tych sześciu znalazł się też "Schleswig-Holstein", który był bardzo przydatny do szkolenia "narybku" morskiego.

W latach 1925-1926 okręt został poddany modernizacji i remontowi. Powiększono nadbudówki i przedni maszt, na którego szczycie zainstalowano dalmierz. Rok później, 1927/28, połączono mu pierwszy z drugim kominem w celu zmniejszenia zadymienia nadbudówki i w ten sposób okręt stał się z trzykominowego - dwukominowym. Na początku 1929 roku w srogiej zimie służył jako lodołamacz na Bałtyku. 29 października 1929 roku miał kolizję z torpedowcem "Leopard" w której odniósł niewielkie uszkodzenia, ale mimo to obie jednostki poszły do stoczni naprawić szkody. W 1936 roku - od stycznia do marca - pancernik "Schleswig-Holstein" został w Wilhelmshafen przystosowany jako okręt szkolny dla kadetów. Krótko przed wybuchem II wojny światowej odbył długie rejsy szkoleniowo-kurtuazyjne. Dwukrotnie był w Ameryce Południowej i raz w Afryce. W latach 1926-1934 był on flagową jednostką tak zwanej Republiki Weimarskiej. Po dojściu do władzy Adolfa Hitlera w 1933 roku, "Schleswig-Holstein" został przekształcony w okręt szkolny Kriegsmarine. Z tym statusem okręt dotarł pod koniec sierpnia 1939 roku na redę Wolnego Miasta Gdańska.

Stosunki polsko-niemieckie z godziny na godzinę stawały się bardziej napięte. Było to spowodowane żądaniami Adolfa Hitlera włączenia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy Niemieckiej oraz żądaniem utworzenia eksterytorialnego korytarza przez ziemie polskie, łączącego Prusy Wschodnie z terytorium III Rzeszy.

Oficjalnym powodem wizyty pancernika "Schleswig-Holstein" w Gdańsku w 1939 r. było uczczenie pamięci marynarzy krążownika "Magdeburg", który w 1919 roku zatonął w Zatoce Fińskiej. Ofiary tego wydarzenia zostały przywiezione i pochowane w Gdańsku. Komendant "Schleswiga" - komandor Gustav Kleikamp - w kasie pancernej przechowywał zupełnie inne rozkazy, które z przyjaznym charakterem wizyty nie miały nic wspólnego.

Pancernik "Schleswig-Holstein" 18 sierpnia 1939 r. wyszedł z macierzystego portu Kiel i obrał kurs do Zatoki Strand. Tam załadowano mu ogromny zapas ostrej amunicji, po czym skierował się do bazy w Swinemünde (Świnoujście). Postój tam trwał do 22 sierpnia, kiedy to okręt opuścił port i obrał kurs w kierunku Gdańska. W połowie drogi, na wysokości portu Stolpmünde (Ustka), przyjął na pokład 225 żołnierzy kompanii szturmowej Kriegsmarine. Cała akcja była ściśle tajna.

25 sierpnia pancernik zameldował się na redzie portu w Gdańsku. Wiadomość o przybyciu "Schleswiga-Holsteina" na Gdańską redę władze polskie Wolnego Miasta Gdańsk przyjęły bez entuzjazmu i raczej podejrzliwie. Rekonesansowa wizyta kapitana gdańskiego portu i zarazem komandora pilotów gdańskiego portu, kpt. Tadeusza Ziółkowskiego, na pokładzie pancernika "Schleswig-Holstein", nie rozwiała wątpliwości, co do kurtuazyjnego charakteru wizyty.

Kapitan Tadeusz Ziółkowski, wyszkolony w Szkole Morskiej w Hamburgu, legitymował się patentem kapitańskim wydanym przez władze morskie Hamburga. W 1910 roku pływał jako porucznik na bliźniaczym "Pommern", więc bez trudu i ze zdziwieniem zauważył nadmierną ilość broni i amunicji oraz niestandardową liczbę załogi. W wyniku swoich spostrzeżeń kpt. Tadeusz Ziółkowski odmówił wprowadzenia statku do portu. O swojej decyzji zawiadomił generalnego Komisarza Rzeczypospolitej w Gdańsku, jak również dowódcę okrętu, komandora Gustava Kleikampa.

Ostatecznie jednak jego niemiecki zastępca, Rudolf Neuman, wprowadził pancernik do portu i zacumował go do nabrzeża naprzeciw twierdzy Wisłoujście - bazy polskiej floty wojennej z czasów oblężenia Gdańska przez flotę szwedzką w XVII wieku.

Nazajutrz wizytował okręt wysoki komisarz Ligi Narodów, pan Carl Burchardt. Zgodnie z oficjalnym programem marynarze pancernika złożyli wieńce, oddając cześć ofiarom krążownika "Magdeburg" z roku 1919. Przez kilka dni nic szczególnego się nie działo. Szczególne środki ostrożności zastosowano dopiero 28 sierpnia, gdy wizytował pancernik Komisarz Generalny RP Marian Chodacki. Generalny Komisarz wypił z dowódcą pancernika herbatę, po czym opuścił okręt i powrócił do swojej rezydencji. Następnego dnia odbyła się rewizyta komandora Kleikampa w siedzibie Komisarza RP. Na tym grzecznościowe formalności się skończyły.

30 sierpnia Adolf Hitler ogłosił ultimatum, żądając natychmiastowego włączenia obszaru Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy. Z trybuny sejmowej w Warszawie padły znamienne słowa: "Polska od morza odepchnąć się nie da", wypowiedziane przez ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. Niemiecki Führer odczytał tą wypowiedź jako jasną odpowiedź rządu polskiego. Potajemnie, w nocy dnia 1 września 1939 roku, "Schleswig-Holstein" został przeprowadzony z głębi portu na tak zwany zakręt pięciu gwizdków. O godzinie 4.45 dnia 1 września oddał pierwszą salwę w kierunku polskiej placówki Westerplatte, rozpoczynając wojenne działania drugiej wojny światowej.

Mimo nawału pracy, dowódca pancernika komandor Kleikamp nie zapomniał, że kapitan gdańskiego portu Tadeusz Ziółkowski, odmawiając wprowadzenia pancernika do portu przed kilkoma dniami, obraził tym nie tylko jego jako dowódcę, ale też III Rzeszę i Führera Adolfa Hitlera. Kapitan Tadeusz Ziółkowski został aresztowany i osadzony w nowo otwartym obozie koncentracyjnym Stutthof na Mierzei Wiślanej. W 1940 roku w Wielki Piątek wraz z innymi 67 patriotami polskiego Gdańska został rozstrzelany.

Kpt. Tadeusz Ziółkowski spoczywa i ma swoją kwaterę na gdańskim cmentarzu w dzielnicy Zaspa. Na domu w Bydgoszczy przy ul. Grunwaldzkiej 103, gdzie mieszkał, znajduje się tablica pamiątkowa mówiąca o tym fakcie. Jego imię noszą dwie szkoły - jedna w Gdańsku, druga w Bydgoszczy. W Polskiej Żegludze Morskiej w Szczecinie przez 20 lat nosił jego imię jeden ze statków obsługujących linię fińską. W Gdańsku - Nowym Porcie także jedna z ulic nosi jego imię.

Rozkaz otwarcia ognia na Westerplatte o godzinie 4.43 wydał dowódca pancernika "Schleswig-Holstein" komandor Gustav Kleikamp. Pierwszy atak artyleryjski trwał do godziny 4.55, a więc ponad 10 minut. Wystrzelono 8 pocisków największego kalibru 280 mm. Jednocześnie wystrzelono 59 pocisków 150 mm. Po tym ataku holownik "Danzig" przeszyftował pancernik w rejon dziś zwany "Szaniec Mew". Z tej pozycji pancernik w dalszym ciągu ostrzeliwał polską placówkę Westerplatte.

W drugim dniu ostrzeliwania "Schleswig-Holstein" został przeholowany w rejon Dworca Wiślanego, skąd ostrzeliwał polskie pozycje w Redłowie i Witominie. Po kapitulacji placówki polskiej Westerplatte, 7 września, pancernik podpłynął do wejścia do gdańskiego portu, aby uniemożliwić polskim okrętom atak z morza. Jednocześnie ostrzeliwał polskie stanowiska ogniowe na Kępie Oksywskiej, Oksywiu i na półwyspie helskim.

2 października po poddaniu się załogi Helu "Schleswig-Holstein" wszedł ponownie do portu w Gdańsku. Po krótkim postoju 12-go października opuścił port gdański i skierował się do Swinemünde (Świnoujście), a następnie do Kielu. W macierzystym porcie pokiereszowany we wrześniowej kampanii poszedł na remont do stoczni.

Już na początku kwietnia 1940 roku bierze udział w inwazji na Danię. Osłania z morza przedsięwzięcia hitlerowskiej armii na lądzie. Była to jego ostatnia aktywność bojowa. Skierowany zostaje do Gotenhafen (Gdyni), gdzie zacumowany do nabrzeża rumuńskiego służył jako okręt szkolny oraz mieszkalny.

W grudniową noc z 18 na 19 grudnia 1944 roku, w trakcie wielkiego nalotu samolotów RAF-u na Gdynię, "Schleswig-Holstein" trafiony został trzema bombami. W wyniku uszkodzeń okręt osiadł na dnie basenu portowego. Dowództwo Kriegsmarine uznało go za niezdolnego do dalszej służby bojowej i pancernik został wykreślony z listy niemieckiej floty bojowej.

W dniu 28 marca 1945 roku Gdynia została wyzwolona przez Armię Czerwoną. W jednym z basenów portowych wsparty na dnie stał pancernik "Schleswig-Holstein" - symbol podstępnej polityki Adolfa Hitlera. Kadłub pancernika był jednak tylko częściowo zalany wodą. W miarę zbliżania się do Gdyni wojsk Armii Czerwonej, załoga niemiecka dodatkowo zniszczyła go ładunkami wybuchowymi. Wkrótce na olinowaniu pancernika zawisła biało-czerwona polska bandera - niczym akt dziejowej sprawiedliwości. Mieliśmy nadzieję, że ten wrak pancernika zostanie w Gdyni pocięty na złom, a uzyskana stal pójdzie do śląskich hut. Stało się jednak inaczej. Radzieccy wyzwoliciele uznali pancernik "Schleswig-Holstein" za swoją wojenną zdobycz. Po wypompowaniu z zalanych pomieszczeń wody i uszczelnieniu kadłuba, w kwietniu 1947 roku, dwa wielkie holowniki wyprowadziły okręt z portu i zaholowały go do radzieckiego wówczas Tallina.

Przez krótki czas pancernik służył radzieckiemu lotnictwu jako ćwiczebny okręt-cel. Podziurawiony kulami z pokładowych działek i rakiet, rozbity pociskami zatonął na kamienistym dnie mielizny Neugrand w pobliżu estońskiej wyspy Osmussar.

Na kamienistym dnie Bałtyku leżą jego dziś już pordzewiałe szczątki. Sprawiedliwy to koniec groźnego niegdyś okrętu wojennego - sprawcy rozpoczęcia II wojny światowej.

Jak podaje wschodniowybrzeżowa gazeta "Dziennik Bałtycki" z dn. 10 września 2008 roku, Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte razem z Centrum Nurkowym "Neptun" z Bydgoszczy zorganizowało wyprawę pod nazwą "Sophie X" w dniach od 3 do 7 września na wrak pancernika "Schleswig-Holstein", który leży na mieliźnie Neugrund w pobliżu estońskiej wyspy Osumssan. Nurkowie stwierdzili i poparli podwodnymi zdjęciami fotograficznymi, że na dnie morza leżą strzępy porozrywanych konstrukcji okrętu, nie nadające się do wydobycia na powierzchnię. Drugi powód to taki, że wrak tego pancernika wpisany jest na listę dziedzictwa narodowego Estonii.

Ciekawostką jest to, że pancernik "Schleswig-Holstein" leży w niewielkiej odległości od niemieckiego wraku krążownika "Magdeburg", zatopionego w 1919 roku przez własną załogę, a ofiary tego wydarzenia zostały przewiezione i pochowane na gdańskim cmentarzu.

Zebrał i opisał

Wiktor Czapp kpt. ż. w.

Szczecin, listopad 2014 r

schleswig (66K)